Pod względem odsetka cięć cesarskich Polska znajduje się w gronie europejskich „liderów”. Mamy jeden z najwyższych wskaźników, sięgający już niemal 40 proc. W Polsce są województwa, w których w drodze cięcia rozwiązuje się więcej niż połowę ciąż.
Z raportu Eurostatu, który zawiera kompleksowe dane dotyczące opieki okołoporodowej, jasno widać jak w ciągu ostatnich dwóch dekad lawinowo wzrosła liczba wykonywanych w Polsce cięć cesarskich. Od 2000 roku odsetek ten wzrósł z ok. 19 proc. do 40 proc. w 2017 roku. Tymczasem średnia europejska to ok. 30 proc., a kilka krajów ma odsetek cesarek poniżej 20 proc.
Wśród liderów jest Cypr (54,8% wszystkich urodzeń żywych w 2017 r.), następnie w Rumunia (44,1%), Bułgaria (43,1%), Polska (39,3%) i Węgry (37,3%). Najmniej „cesarek” odnotowano w Finlandii (16,5 %), Szwecji (16,6%), Estonii, na Litwie (po 19,4%) i we Francji (19,7%).
Z najnowszego raportu Euro-Peristat wynika, że w Polsce najwięcej cesarskich cięć wykonuje się w województwach łódzkim, świętokrzyskim (po 51 proc.) i podkarpackim (52 proc.). Tylko nieco mniej (49 proc.) cięć przeprowadzono w województwie podlaskim. Najmniej takich operacji wykonuje się w województwie pomorskim – 32 proc.
Dlaczego tyle „cesarek”?
Według Fundacji „Rodzić po ludzku”,, przyczyną takiego stanu rzeczy jest z jednej strony medykalizacja porodów (stosowanie procedur zaburzających jego naturalny przebieg). Z drugiej strony, w związku z niskimi standardami opieki okołoporodowej (w tym niewystarczającą dostępnością znieczulenia zewnątrzoponowego – ZZO), wiele kobiet, z obawy przed bólem, decyduje się na tzw. cesarskę na życzenie (bez wskazań medycznych).
Ministerstwo Zdrowia reaguje
Ministerstwo Zdrowia chce obniżyć odsetek porodów kończących się poprzez cesarskie cięcia do około 30% do roku 2028. Ma to zostać uzyskane poprzez propagowanie stosowania ZZO oraz zwiększoną edukację przedporodową (informacja o negatywnych skutkach cesarskich cięć).