Pandemia koronawirusa przyspieszyła automatyzację na rynku pracy. Napędzany pandemią rozwój technologii sprawi, że do 2025 r. podział czasu pracy pomiędzy ludzi a maszyny będzie niemal równy. To może przełożyć się na likwidację aż 85 mln etatów w ciągu najbliższych 5 lat. Równocześnie w ich miejsce ma powstać 97 mln nowych miejsc pracy – wynika z raportu World Economic Forum (WEF).
Eksperci Personnel Service ostrzegają jednak, że pomimo optymistycznych prognoz dotyczących pojawienia się nowych zawodów, powodzenie tej transformacji zależy od zmiany świadomości polskich pracowników oraz zapewnienia im dostępu do specjalistycznych szkoleń.
Pandemia i związane z nią obostrzenia przyczyniły się do znacznego przyspieszenia cyfryzacji zarówno miejsc pracy jak i oferowanych usług.
Wzrósł popyt na m.in. technologie chmurowe, big data, handel elektroniczny czy roboty softwarowe i sztuczną inteligencję. Podczas wiosennego lockdownu wydawało się, że głównie zautomatyzowane zostaną stanowiska, na których nie da się pracować zdalnie, co przekładało się na realne straty finansowe firm.
Tymczasem raport WEF pokazuje, że nadchodząca transformacja będzie szersza. Podstawową zmianą będzie wyrównanie czasu spędzonego na wykonywaniu bieżących zadań przez ludzi i maszyny. Taki hybrydowy model pracy wymusza przekształcenie dotychczasowych obowiązków, poszerzenie umiejętności, a niekiedy wręcz zmianę zawodu – mówi Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service i ekspert rynku pracy.
TOP 5 zawodów, które już niedługo będą zbędne
Raport WEF wskazuje, że do 2025 r. zlikwidowanych zostanie 85 mln miejsc pracy, które zostaną zastąpione 97 mln nowych etatów, znacznie lepiej dostosowanych do hybrydowego modelu pracy.
W TOP 5 stanowisk najbardziej narażonych na likwidację znaleźli się:
- specjaliści ds. wprowadzania danych
- sekretarze
- księgowi
- audytorzy
- pracownicy fabryk i linii montażowych
Wśród zawodów zagrożonych WEF wymienia także m.in. pracowników infolinii klienckich i serwisowych, pracowników poczty, kasjerów bankowych, specjalistów HR czy robotników budowlanych. Jednocześnie eksperci oczekują wzrostu zapotrzebowania na m.in. analityków danych i naukowców, specjalistów AI i uczenia maszynowego, specjalistów big data, specjalistów ds. marketingu cyfrowego oraz specjalistów ds. automatyzacji procesów. Nowe miejsca pracy powstaną także w zielonej ekonomii, inżynierii, rozwiązaniach chmurowych czy rozwoju produktów.
Robot nie nauczy się za nas
Piotr Balwierz, wiceprezes Abile Consulting ocenia, że nadchodząca transformacja rynku pracy będzie przede wszystkim związana ze znacznym wzrostem kompetencji oczekiwanych przez pracodawców.
– Najbardziej zagrożone stanowiska to te, gdzie wykonuje się proste, powtarzalne czynności, które nie wymagają specjalistycznej wiedzy. Takie zadania łatwo można opisać za pomocą algorytmów, dlatego idealnie nadają się do zautomatyzowania i przekazania do realizacji robotowi czy programowi klasy RPA. Natomiast zawody jutra wymagają konkretnych kwalifikacji, co dla osób obecnych już na rynku pracy, często wiąże się z koniecznością przebranżowienia – mówi Piotr Balwierz.
Tę tezę potwierdzają wyniki raportu WEF – znaczna część osób, które w ciągu ostatnich 5 lat stały się specjalistami w pracach jutra, przeszła tam z niepowiązanych branż. W zawodach związanych z AI czy naukami o danych, takie osoby stanowią połowę nowych profesjonalistów, w inżynierii 67%, a w tworzeniu treści aż 72%.
Brak obaw o automatyzację, ale też brak chęci do przekwalifikowania
Dziś 94% firm oczekuje, że ich pracownicy będą zdobywać nowe kompetencje. Niestety tej świadomości nadal brakuje Polakom. Z naszego „Barometru Polskiego Rynku Pracy” wynika, że zaledwie 12% pracowników bierze pod uwagę możliwość przekwalifikowania się w związku z rozwojem automatyzacji. To pokazuje jak istotne jest edukowanie społeczeństwa odnośnie nadchodzących zmian oraz zapewnienie powszechnego dostępu do kursów i szkoleń, które pozwolą zdobyć umiejętności, niezbędne do wykonywania pracy w przyszłości – podsumowuje Krzysztof Inglot.