Rada Polityki Pieniężnej zmierzała do normalizacji stóp procentowych od kilku miesięcy i, choć droga ku temu była wyboista, kierunek był jednoznaczny.
Od pewnego czasu spodziewaliśmy się, że do pierwszej podwyżki stóp procentowych dojdzie dopiero w listopadzie. Jastrzębi skręt RPP okazał się jednak ciaśniejszy i do pierwszej od 9 lat podwyżki stóp doszło na październikowym posiedzeniu. Stopa referencyjna odtąd wynosi 0,5%, stopa lombardowa 1%, a stopa depozytowa pozostała na poziomie 0,0%. Stopa rezerwy obowiązkowej wzrosła z 0,5 do 2,0%, co oznacza że najprawdopodobniej unikniemy sytuacji, w której stopy procentowe na rynku międzybankowym nie wzrosną w ślad za stopą referencyjną.
Stopy procentowe NBP
Komunikat po posiedzeniu jest zaskakująco powściągliwy. RPP podwyżkę stóp procentowych uzasadnia ryzykiem utrwalenia się inflacji powyżej celu w średnim okresie, ale nie zobowiązuje się do żadnych decyzji na kolejnych posiedzeniach i nie uzależnia ich od jakichkolwiek warunków. Co więcej, NBP deklaruje wciąż możliwość stosowania interwencji walutowych i innych instrumentów przewidzianych w „Założeniach polityki pieniężnej”, co można odczytywać jako próbę rozmiękczenia jastrzębiego wydźwięku dzisiejszej decyzji. Furtka jest zatem otwarta zarówno do dalszych podwyżek (a więc normalnego cyklu), jak i do stabilizacji stóp.
Moment podwyżki jest zaskakujący dla rynku, sama skala – niekoniecznie
Jeszcze przed dzisiejszym posiedzeniem kontrakty FRA wyceniały ruch o prawie 200 pb w górę w horyzoncie 21 miesięcy i to właśnie łączna skala zacieśnienia i jego tempo będzie teraz przedmiotem zakładów rynkowych. Dzisiejsza „ucieczka do przodu” dała mocny sygnał gotowości NBP do reagowania na podwyższoną inflację, pozwoliła na umocnienie złotego i odrobienie części luki do pozostałych banków centralnych regionu. Nie musi jednak zapowiadać bardziej agresywnego zacieśnienia w krótkim okresie – innymi słowy, podwyżka teraz nie oznacza większego prawdopodobieństwa kolejnego ruchu w listopadzie lub grudniu i widzimy duże szanse, że RPP będzie chciała poczekać do kolejnej projekcji, tym razem marcowej. Dlaczego? Paradoksalnie, w ostatnich miesiącach dylemat banku centralnego skomplikował się z uwagi na równoczesne rewizje prognoz wzrostu PKB w dół i inflacji w górę. Jakkolwiek odżegnujemy się od popularnych narracji na temat stagflacji, nasilenie negatywnych szoków podażowych będzie zapewne argumentem za ostrożnością w tym cyklu.
To raczej nie koniec zacieśnienia polityki pieniężnej i w przyszłym roku zobaczymy kolejne podwyżki stóp (3-4 ruchy po 25 pb). Na wątpliwości dotyczące dalszych ruchów RPP częściowej odpowiedzi udzieli zapewne prezes NBP na jutrzejszej konferencji, pozostałe będą musiały być rozstrzygnięte przez dane.