Produkcja sprzedana przemysłu wzrosła w listopadzie o 15,2% r/r – napisalibyśmy „bijąc na głowę prognozy (ok. 8% r/r)”, ale tutaj lepszym określeniem byłoby prawdopodobnie „miażdżąc”.
Jest to prawdopodobnie największa pozytywna niespodzianka w danych o produkcji przemysłowej w historii. W samym listopadzie produkcja wzrosła o 6,5% m/m (po wyłączeniu czynników sezonowych i kalendarzowych) i jest to najlepszy wynik w historii, nie licząc okresu wychodzenia z pierwszego lockdownu (wiosna 2020). Dla porządku dodajemy, że wieloletni trend został w listopadzie daleko z tyłu.
Produkcja sprzedana przemysłu w porównaniu do poziomu sprzed pandemii
Co się stało w polskim przemyśle w listopadzie? Zadecydowało o tym kilka czynników, podpadających pod dwie główne grupy:
1. Produkcja energii, wbrew powszechnym oczekiwaniom, nie tylko nie odwróciła wystrzału z października, ale wręcz go przedłużyła (przyspieszenie z 40,6 do 47,7% r/r). To samo w sobie dodało 2,5 pkt. proc. do dynamiki produkcji sprzedanej przemysłu. Wątpliwości, które sformułowaliśmy miesiąc temu, pozostają w mocy. Taki wynik w produkcji energii nie jest potwierdzony w żadnych innych danych i jest całkowicie nieprawdopodobne, aby polski system energetyczny dysponował jeszcze niedawno wolnymi mocami pozwalającymi na zwiększenie produkcji energii o niemal 50%. Natura tego wzrostu produkcji energii jest prawdopodobnie księgowa, ale przedłużenie wzrostów energii na listopad poddaje to wyjaśnienie w wątpliwość, nie oferując nic w zamian.
Dynamika (r/r) produkcji i zaopatrywania w energię elektryczną, parę, gaz i gorącą wodę
2. Reszta wynoszącej niemal 7,5 pkt. proc. niespodzianki przypada na przetwórstwo i tutaj zagadki się mnożą. Jeden element można zidentyfikować łatwo – jest to odbicie w przemyśle samochodowym (z -20 do ok. 0% r/r), które odpowiada za 1,5 pkt. proc. zaskoczenia. Pozostałe są dość równo rozłożone pomiędzy sektorami (por. wykres poniżej). Branże mające największy wkład do przyspieszenia w przetwórstwie mają jeden wspólny mianownik – wytwarzają dobra zaopatrzeniowe (pośrednie). Stanowi to ważny trop, jeśli chodzi o naturę listopadowej niespodzianki. Najprawdopodobniej mamy do czynienia z powszechnym i konsekwentnym uzupełnianiem zapasów przez producentów dóbr finalnych. Pewne oznaki tego procesu widzieliśmy w rachunkach narodowych za III kwartał i w niektórych badaniach koniunktury. Ma on jednak dwojaki charakter – cykliczny (odbudowa zapasów po pandemii) i strukturalny (zmiana modelu zarządzania zapasami z just in time do just in case skutkująca trwale wyższym poziomem zapasów).
Wkład wybranych sekcji do zmiany dynamiki produkcji w przetwórstwie (pkt. proc., r/r)
Niezależnie od tego, co wydarzy się w grudniu, taki wynik listopada w dużej mierze przypieczętowuje losy PKB w 2021 r. – wzrost z łatwością wyniesie 5,5% (średniorocznie). Jednocześnie, zakończenie procesu uzupełniania zapasów będzie oznaczało brak dodatkowego źródła wzrostu popytu, a wyśrubowane dynamiki podstawowych zmiennych z II połowy b.r. tworzą solidną, wysoką bazę na końcówkę 2022. Jest to oczywiście kolejny, obok zacieśnienia monetarnego, słabości konsumpcji prywatnej i opóźnień w inwestycjach publicznych element przemawiający za spowolnieniem w przyszłym roku.
Ścieżka PKB w 2022 r. będzie naszym zdaniem monotonicznie spadkowa i należy spodziewać się bardzo wyraźnego dołka na przełomie 2022 i 2023 (3% r/r, a najprawdopodobniej niżej).
Opracowanie: Piotr Bartkiewicz
Ekspert
Departament Analiz Makroekonomicznych
Zespół Analiz i Prognoz Rynkowych Bank Pekao S.A.